24.11.2010

Czy na obcych planetach panuje rasizm vel. Strzelanie ślepakami z broni maszynowej

Polecam gorąco do słuchania: Czerwony Tulipan

ZACZĘŁO SIĘ OD KŁAMSTWA

Oto mamy kolejne "dzieło", którego trailer jest dużo lepszy, niż film, do jakiego został zrobiony. W dodatku perfidnie wprowadza w błąd co do podstaw całej akcji. Oględnie mówiąc – trailer pokazuje nam coś, czego w owym filmie w ogóle nie ma. Komuś się pliki pomyliły przy wrzucaniu na you tube? Nie, to po prostu zwyczajny chwyt któregoś z geniuszów marketingu.

ALE O JAKI FILM CHODZI?

Zanim ujawnię tytuł tego ambitnego obrazu – mała podpowiedź. Występuje w nim były pianista, była pogromczymi Zombie oraz były latynoski wampir, a do oglądania całości namawia nie kto inny, jak Robert Rodriquez. Całość wpasowała się w kino wakacyjne, łatwe, przyjemne i z masą efektów specjalnych, więc fani takiego stylu będą usatysfakcjonowani, a reszta… reszta będzie zapewne wygrażać i kląć.

Predatorzy – właśnie o tym filmie dzisiaj – są całkowitą i chwilami nawet bezczelną zrzynką filmu z Arnim S. Momentami wydaje się nawet, że Nimrod Antal zrobił podobny myk, co Gus van Sant, kręcący Psycho. Oba filmy są idealnymi przykładami tego, jak bardzo można skopać genialny pomysł. Nic więc dziwnego, że na forach internetowych i w komentarzach wrze. Moje ulubione określenia to: Predators "są bezczelnym policzkiem w twarz" oraz: "Adrian Brody gra jak las drewna".
(za: http://www.stopklatka.pl/film/film.asp?fi=40022)

RASIZM RASIZMEM POGANIANY

Nie twierdzę, że taki był zamysł scenarzysty, reżysera oraz producenta. Być może jest to tylko moje urojenie, ale w Predatorach widziałam ten stary dobry rasistowski numer, wypracowany przez Hollywood, czyli zasadę, że "kolorowi" giną pierwsi. Prawda, że babeczka też jest "foreginem", ale jako kobieta musi przecież przetrwać u boku głównego bohatera, by dodać jego czynom chwały i glorii. Tak więc feministki również mogą być dumne. Idąc dalej tym tropem i traktując go nieco żartobliwie, należy sprawiedliwie przyznać, że i Obcy mają problem z tolerancją. Dwa gatunki (rasy?) Predatorów mordują się centralnie i bez najmniejszej nawet litości, przy okazji czego możemy oglądać walkę tytanów, zakończoną spektakularną dekapitacją.

Dekapitacje oraz wybuchy organizmów żywych są zresztą wizytówką tego filmu i wydają się osobistym wkładem Rodriqueza w całokształt. Jedynym naprawdę elektryzującym momentem jest epizod z Larry'm Fishburn'em, kompletnie zniszczony przez scenarzystę i kłamliwie ukazany w traillerze. Te dziesięć minut z udziałem Fishburn'a są wstrząsające, tym bardziej, że widać jak kiepskimi aktorami jest reszta obsady. Na usprawiedliwienie Adrien'a Brody (jeżeli ktoś w ogóle chciałby go usprawiedliwiać) można powiedzieć, że wybiera złe role. Jeśli robi to za niego agent, myślę, że należałoby go zwolnić.

STRZELANIE ŚLEPAKAMI

Podobno nie ocenia się dnia po poranku, ale Predatorzy są właśnie takim nietrafionym dziełem, jak pierwsza scena, w której rosyjski zakapior za pomocą ogromnej giwery robi z okolicznej dżungli sałatkę, nie trafiając jednak w umykających niefrasobliwie bohaterów. Może montażysta wyciął scenę, w której to przedziwne zjawisko tłumaczy się używaniem inteligentnych kul? Tak, czy inaczej po obejrzeniu Predatorów można sobie zanucić: "Jedyne co mam, to złudzenia..."

I co jeszcze można napisać o filmie, żeby skutecznie odwieść Was od pomysłu oglądania go? Zanosi się, że nakręcą kontynuację…

PUNKTY

3 pastylki Prozacu – gdyż całkiem fajna komedia z tego wyszła.

Predators; 2010; reż.: Nimrod Antal; scenariusz: Alex Litvak, Michael Finch, obsada: Adrien Brody, Alice Braga, Topher Grace; czas: 107 min.