2.08.2010

Więźniowie podświadomości

Muzyka na pobudzenie wyobraźni: oryginalny soundtrack.


Prisoner to sześcioodcinkowy serial, zrealizowany przez stację AMC i emitowany w sezonie 2009/2010. Scenariusz powstał na bazie podobnej serii z 1967 roku, a porusza kwestie indywidualizmu zagrożonego przez powszechną masowość, sterowania jednostką przez system techspołeczny i granicy wolności. W rolach głównych wystąpili Jim Caviezel oraz Ian McKellen, więc można się pokusić o stwierdzenie, że jest to twór z wyższej półki.

KRÓTKA HISTORIA:

Główny bohater, Michael (Jim Caviezel), budzi się na kamienistej pustyni i od razu wpada w tarapaty. Jest świadkiem nagonki z psami na jakiegoś staruszka, który drżącym głosem oznajmia mu, że zdołał uciec, plus jeszcze kilka tajemniczo brzmiących rewelacji. Bohater, przepłoszony przez trwającą nagonkę, trafia w końcu na okruch cywilizacji, czyli osiedle schludnych domów oraz… taksówkę. W krótkiej rozmowie z taksówkarzem, Michael dowiaduje się, że miejsce, do którego trafił nazywa się Wioską i że poza nią nie istnieje nic innego. Z Wioski nie można wyjechać, nie można odejść, mieszkańcy żyją w sielance, nie mając pojęcia o istnieniu miast, ani nawet krajów.

Michael znany jest w Wiosce jako Numer 6. Jego opowieści o tym, że przybył z Nowego Jorku traktowane są jako niegroźne wariactwo. Wszyscy mieszkańcy zamiast imion noszą numery, odpowiadające numerom ich domów; rolę burmistrza, króla, czy też dyktatora (zależnie od odcinka) sprawuje Numer Dwa (Ian McKellen) i wszyscy razem, ramię w ramię tworzą idealne, szczęśliwe społeczeństwo. Oczywiście są to pozory, ponieważ Wioska wykreowana jest na wzór jakiegoś koszmarnego, orwellowskiego tworu, w którym panuje strach i powszechna inwigilacja. Michael podejmuje nieustanne wysiłki, by się z wioski wydostać.

Ciekawe w serialu jest to, że akcja toczy się dwutorowo – w Wiosce i w Nowym Jorku. Z jednej strony mamy teraźniejszość, z drugiej wspomnienia bohatera i przeszłe wydarzenia, które być może są tzw. Kluczem Do Zagadki. Mniej więcej w czwartym odcinku dochodzi jednak do wymieszania się wymiarów i czasu wydarzeń, w związku z czym nie jesteśmy pewni, czy Szóstka jest jeden, dwóch w różnych miejscach, czy w ogóle nie ma żadnego.


SŁOWO O OBSADZIE:

Na początku wymieniłam Caviezela, znanego najbardziej z roli Chrystusa w filmie Mela Gibsona. W serialu zdaje się kontynuować posłanniczą rolę Mesjasza i Wybawiciela, w dodatku nieustannie poddawany jest kuszeniu przez nienagannie ubranego, starszego pana. W pierwszych dwóch odcinkach radzi sobie znakomicie, potem jego postać dostaje lekkiej fiksacji, przez co staje się denerwująco płaczliwym marudą, który daje sobą sterować jak dziecko. Dużo lepiej na tym tle wypadają sceny „miejskie”.

Co do Ian’a Mckellen’a, to pasuje do roli szalonego dyktatora znakomicie… dopóki się nie odzywa. Niestety McKellen posługuje się bez przerwy manierą Gandalfa Szarego, przez co wszystkie wypowiadane przez niego kwestie brzmią sztucznie, teatralnie i momentami po prostu śmiesznie.

Oprócz tych dwóch przeciwstawnych postaci, w serialu występuje także „element żeński”. Życie głównego bohatera erotycznie oraz uczuciowo urozmaica niejaka 313 (Ruth Wilson) i Lucy/4-15 (Hayley Atwell). Natomiast tajemnicza M2 (Rachel Blake) to z kolei żona Numeru Dwa oraz „szara eminencja” całego wykreowanego w serialu świata.

OGLĄDAĆ, CZY NIE OGLĄDAĆ? – OTO JEST PYTANIE:

Nie przepadam za serialami, w których akcja toczy się przez milion sezonów, nie dając przy tym ani żadnych wyjaśnień, ani zakończenia – w dodatku więcej niż połowa wątków bywa rozdmuchana tylko po to, żeby naprodukować jak najwięcej odcinków.

Prisoner nie należy do tej kategorii, chociaż i tutaj twórcy mogli nakręcić porządny dwugodzinny film, zamiast wdawać się w przydługie monologii o filozoficzno-futurystycznych teoriach z dziedziny świadomości i podświadomości oraz nielogicznie komplikować życie bohaterów. Dzięki temu, że twórcy nie ulegli pokusie ciągnięcia historii przez kilka sezonów, poziom jest w miarę równy, zakończenie zaskakujące i dające do myślenia, a przy tym pozostawiające możliwość kontynuacji. Co do samych bohaterów, mają oni swoje wzloty i upadki, nieracjonalne zachowania, żeby nie powiedzieć, że zwyczajnie głupie, jednak całościowo patrząc, Prisoner wybija się na tle podobnych produkcji niebanalnością i pomysłową fabułą. Oglądać, zdecydowanie oglądać.


PUNKTACJA:

4 pastylki Prozacu - w końcu ileż jest przyzwoitych seriali s-f?

2 komentarze:

Nivejka pisze...

Nie wiem... ale zapewne niewiele.
PeeS. czy to znaczy, że reszta jest nieprzyzwoita? Wow!;)

z-szuflady pisze...

Nieprzyzwoicie nieprzyzwoita czasami;)